O co chodzi?
Coraz bardziej i dotkliwiej rozszerzająca się i wzrastająca opresja, dotycząca osób palących tytoń zaczyna przerażać nawet co wrażliwszych niepalących. Bezwzględna i ślepa propaganda antynikotynowa właściwie skierowana jest przeciwko stylowi życia milionów ludzi.
Propaganda ta jest prezentowana w sposób urągający jakimkolwiek zasadom racjonalnego rozumowania, co zwykle charakteryzuje przedsięwzięcia skrajnie zideologizowane, wynikające z mody kulturowej i medycznej (przypominam fatalne skutki idiotycznej mody na niewycinanie migdałków, z powodu której cierpiałem przez pierwsze prawie 30 lat życia, zaropiały po czubek głowy, rozgorączkowany, przesiąknięty bólem w każdym stawie, faszerowany tonami antybiotyków i zastrzyków penicyliny itp, itd).
Ja osobiście zwalniam lekarzy z odpowiedzialności za mój styl życia, picia i palenia. To jest moja prywatna sprawa i nie uznaję argumentu, że jeśli wskutek takiego, a nie innego postępowania nabawię się choroby, to lekarz ma prawo grymasić podczas mojej wizyty u niego. Ma stosować zasadę postępowania optymalnego, to znaczy pomagać, leczyć to, co można w danych warunkach, a nie powinien wdawać się w moralizowanie, dotyczące owych warunków, których ustalenie należy wyłącznie do mnie i do nikogo więcej.
To właśnie jest jeden z aspektów wolności jednostki, której nikt nie ma prawa naruszać (a tym bardziej biurokraci z Unii Europejskiej).
Autor:
piotrwojcicki
o
10:38
.
Etykiety:
alkohol,
kościół,
palenie tytoniu,
przysięga,
religia,
św Krzyż
Rok 1961, mam 12 lat. W moim parafialnym kościele św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu 300 dzieci, chodzących tam na religię składa przysięgę, że kiedy dorośnie nie będzie pić i palić.
Pamiętam swoje ówczesne poczucie głębokiego absurdu tej sytuacji. Zastanawiałem się nad tym, skąd ja mogę wiedzieć, czy po ukończeniu 18 lat będę palił papierosy i popijał alkoholowymi płynami???
I jako jedyny spośród 300 osób nie złożyłem tej przysięgi. Rodzice zaakceptowali mój wybór.
W ten oto niezwykły sposób uniknąłem dylematu moralnego - nie złamałem przysięgi.
0 comments
Prześlij komentarz